czwartek, 14 czerwca 2012

Epilog


Przed zaczęciem czytania, włącz sobie to <klik>

                                                                ~~***~~

Wigilia. Siedemdziesięcioletnia kobieta siedziała w bujanym fotelu. W rękach trzymała otwarty pamiętnik. Ten stary, wytarty już dziennik był cząstką jej samej. Od siedemnastego roku życia zapisywała tam wszystko, jak chociażby to, jak jej minął dzień. Pamiętała, że nigdy nie była zwolenniczką prowadzenia tego typu zeszytów, jednak Lexie ją namówiła. Dziś uważała, że dobrze zrobiła. Była pewna, że nie zapisane wspomnienia mogłyby wyblaknąć wraz w upływającym czasem.
 Dzięki temu zeszytowi pamiętała wszystko. To jak poznała chłopaków, swoje osiemnaste urodziny, to jak Niall się jej oświadczył…
 No właśnie… Niall.
To imię sprawiało, że łzy napłynęły jej do oczu, a już po chwili swobodnie spływały po policzkach, Kobieta nie próbowała ich zatrzymać, ponieważ z każdą kroplą przed oczami stawały jej wspomnienia związane z Nim.
 Pierwszym z nich był ślub. Huczne wesele odbyło się w domu Roberta. Pomimo dużego zamieszania przed, wszystko poszło idealnie.
 Wraz z kolejną łzą staruszka ujrzała narodziny swojej córki – Jamie. Pamiętała, że gdy tylko przytuliła dziewczynkę, wiedziała już, że oprócz niej i Nialla, nikogo nie pokocha równie mocno, co jak później się okazało, było kłamstwem, bo narodziny kolejnego dziecka, Marka, sprawiły, że swą miłość dzieliła na całą trójkę. Pamiętała wszystkie nieprzespane noce, spowodowane płaczem dzieci. Jednak, gdy patrzyła na to wszystko z odstępu czasu, uśmiechała się.
 Kobieta zobaczyła ich pierwsze wspólne wakacje nad morzem, kiedy to Jamie i Mark biegali wokół swoich rodziców szczęśliwi. Dziewczynka miała wtedy sześć lat, a chłopiec pięć…
 Kolejne wspomnienie miało miejsce dziesięć lat później, dokładnie w dzień rocznicy ich ślubu. Niall zabrał ją wtedy do Paryża i pocałował na wieży Eiffla. Pomimo, że mieli tam trzydzieści osiem lat, ich miłość nie wygasła, a czas spędzony ze sobą potęgował ich uczucie.
 Następny rok przyniósł same łzy... Niall zachorował na raka. Lekarze twierdzili, że nowotwór jest już w takim stadium, że niestety nic nie mogą zrobić. Dawali mu pół roku... Nie pomylili się. Po sześciu miesiącach zostawił ją samą z nastoletnimi już dziećmi. Nie potrafiła sobie z tym poradzić, nieustannie płakała. Jednak czas leczy rany i tak było też w jej przypadku. Po czterech latach pogodziła się ze śmiercią męża, jednak nie zapomniała. Gdy dzieci  się wyprowadziły, siadała w tym fotelu i czytała pamiętnik, który był jedynym dowodem na to, że to wszystko, co było w nim zapisane, naprawdę się kiedyś działo…
 Odgłos parkującego przed domem samochodu wyrwał ją ze wspomnień. Odłożyła dziennik na małej szafeczce i podeszła do okna. Zobaczyło auta Marka i Jamie. Mimowolnie się uśmiechnęła, gdy dostrzegła swoje wnuki, wybiegające z auta i pędzące do drzwi altanki…
 Kobieta odeszła od okna i ruszyła w kierunku schodów, zostawiając otwarty dziennik na słowach „I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci…”

Po dwóch latach Bóg zabrał i ją. Widocznie miał co do niej lepsze plany, niż ona sama. Po trzydziestu trzech latach spędzonych w samotności, ponownie zobaczyła swojego męża, zakochując się w nim po raz kolejny…


                                                                   ~~***~~

Ja... nie wiem, co napisać... Naprawdę... od kilku rozdziałów wstecz myślałam nad tym, co bym mogła tu zamieścić, jednak teraz to wszystko wydaje mi się takie.... banalne? Tak, banalne to prawidłowe określenie...
 Może na początek chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy dotrwali ze mną do końca. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Was mam, kochani <3 Tak bardzo mnie wspieraliście, chwaląc każdy, nawet najgorszy rozdział. To wszystko wywoływało wielki uśmiech na mojej twarzy, więc naprawdę Wam za to dziękuję <33
 Chciałabym również podziękować za liczne komentarze, wyświetlania oraz za 44 członków! To tak dużo dla mnie znaczy! Naprawdę! 
Moją ostatnią prośbą do Was na tym blogu jest to, żeby każdy kto czyta, skomentował. 
No to już koniec, jeszcze raz dziękuję za wszystko, jesteście wspaniali, kocham Was <33

~link do nowego bloga, na którym dziś pojawił się prolog ;D <klik>