piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 11


  -Jak to w śpiączce? – zapytał Lou.
  -Tak będzie dla niego lepiej. Musi odpocząć a jego organizm „naprawić” się. – powiedział lekarz. – No dobrze… to by było na tyle. Macie jakieś pytania?
  -Możemy go zobaczyć? – zapytał Zayn.
  -Tak, oczywiście. Sala numer sto dwadzieścia dwa. – powiedział mężczyzna. Jeszcze przez chwilę nam się przyglądał, ale już po chwili odszedł.
W śpiączce. On jest w śpiączce… Ale żyje… Żyje i będzie żył… Biłam się z własnymi myślami. Z jednej strony cieszyłam się z zaistniałej sytuacji, bo przecież ludzie budzą się ze śpiączek, ale pytanie kiedy… no właśnie kiedy się obudzi?
                                                 ***
Weszliśmy do pomieszczenia, w którym leżał Niall. Pokój był w białych barwach, co wywoływało uczucie smutku i nicości. Spojrzeliśmy na jedyne metalowe łóżko w tej sali, a właściwie na jego właściciela. Blondyn leżał spokojnie, a jego klatka piersiowa unosiła się rytmicznie. Wyglądał jakby spał, ale tak nie było.
 Podeszliśmy do chłopaka i przez chwilę wpatrywaliśmy się w jego bezwładne ciało.
  -Cześć Niall. – jako pierwszy odezwał się Zayn.
  -Kto mi teraz będzie chodził po zakupy, co? – zapytał cicho Lou.
Reszta nic nie powiedziała. Bo w sumie, to po co mieliby mówić, skoro chłopak i tak nic nie zrozumie.
  -Przepraszam. – wyszeptałam do blondyna i zalałam się łzami. Wiedziałam, że mnie teraz nie słyszy, ale miałam potrzebę powiedzenia tego na głos, przy wszystkich. Czułam się winna i to cholernie.
 Chłopaki spojrzeli na mnie ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. On jakoś się trzymali, albo przynajmniej starali zachować powagę, ale ja nie.
Wyszłam szybkim krokiem z sali i puściłam się pędem w stronę wyjścia. Pragnęłam jak najszybciej opuścić szpital.
                                              ***
Po wejściu do domu zostałam zaatakowana przez mamę pytaniami, gdzie byłam tak długo i dlaczego nie dałam żadnego znaku. Opowiedziałam jej całą historię, oczywiście nie wspominając o tym, co czuję do blondyna. Rodzicielka smutno kiwała głową. Zawsze przejmowała się ludzkimi tragediami, nawet tymi najmniejszymi. To właśnie po niej to miałam.
  -Gdzie jest Robert? – zapytałam zniesmaczona.
  -Och… poszedł. – wyjąkała mama.
 Spojrzałam na przez dłuższą chwilę, ale nie miałam zamiaru, bynajmniej nie dzisiaj, ubiegać się o powody.
 Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju.

Lexie
Gdy tylko dowiedziałam się, co wydarzyło się po szkole, postanowiłam, że odwiedzę Skylar. Było mi jej strasznie szkoda. Niall jej się podobał. Sama nie wiem, co bym zrobiła, gdyby to samo przytrafiło się Zaynowi…
 Zapukałam do drzwi mojej przyjaciółki. Otworzyła mi pani Thomas.
  -Dzień dobry. Jest Sky? – zapytałam.
Kobieta pokiwała głową i uśmiechnęła się delikatnie.
  -Wchodź.
Wykonałam posłusznie polecenie.
-Może ty do niej jakoś przemówisz. Odkąd przyszła do domu cały czas siedzi w pokoju. Próbowałam wejść, ale jest zamknięta na klucz. Słyszałam nawet, że płacze. A to wszystko od momentu, gdy powiedziała mi o tym nauczycielu gitary. – powiedziała zmartwiona. – chyba go lubiła. – dodała.
Lubiła? To nawet mało powiedziane, pomyślałam.
  -Tak, Niall jest miły. – uśmiechnęłam się, ale skarciłam się w duchu, bo już chciałam powiedzieć, że BYŁ miły.
Ruszyłam w kierunku schodów, na które już po chwili się wspięłam.
 Zapukałam do drzwi mojej przyjaciółki.
  -Zostaw mnie. – usłyszałam tylko.
  -Skylar, to ja. Otwórz, proszę. – oświadczyłam.
Chwila ciszy.
Najwyraźniej ją przekonałam, bo już po chwili drzwi się otwarły, a w nich stanęła moja przyjaciółka z podpuchniętymi oczami i czerwonym nosem.
  -Chodź. – mruknęła.
Weszłam do pokoju. Sky, zamknęła drzwi i usiadła na łóżku.
  -Jak tam? – zapytałam delikatnie.
 Zaszlochała cicho.
Przytuliłam ją do siebie. Nie chciałam, by była smutna.
  -Wiesz czego się najbardziej boję? – wyszeptała po chwili – że gdy on się obudzi , będzie na mnie zły.
  -Dlaczego miałby być na ciebie zły? – zapytała.
  -Nie wiem, ale… boję się tego…  Boję się, że nie będzie szansy dla nas… - wyjąkała.
  -Nie masz czego. Podobasz mu się, a tobie podoba się on. – powiedziałam.
  -Wiesz, on dziś zaprosił mnie i ciebie na grilla. Jeszcze przed wypadkiem. – szepnęła. – Ja się tak cieszyłam. Sądziłam, że to będzie okazja, by go lepiej poznać… A ty miałabyś okazję lepiej poznać Zayna.
Na dźwięk jego imienia serce mocniej mi zabiło… Lexie, ogarnij się! Przyszłaś tutaj, żeby pocieszyć Sky, a nie marzyć o Maliku!
Zastanowiłam się przez chwilę.
  -Wiesz co. Mam dla ciebie radę. Gdy tylko się obudzi ze śpiączki, powiedz mu to wszystko, co do niego czujesz. Niech wie.
                                                           
Skylar
Gdy następnego dnia poszłam do szkoły, okazała się, że mamy nowego nauczyciela od gitary. Nie był za miły, ale przynajmniej był.
 Kolejne dni mijały według ustalonego schematu. Najpierw szkoła, potem szpital, następnie odrobić lekcje. Nawet się nie obejrzałam, kiedy godziny zamieniały się w dni, a dni w kolejne tygodnie.
 Dużo się zmieniło. Teraz więcej czasu spędzałam z Liamem, od kiedy zaoferował się, że po szkole będziemy razem jechać do szpitala.
 Wiele się wydarzyło, ale jedno pozostało bez zmian. Niall jak dotąd się jeszcze nie obudził. Lekarz mówił, że to naturalne i nie mamy się czym przejmować, ale było na odwrót. Za każdym razem, gdy byliśmy na odwiedzinach, by tylko posiedzieć z Niallem, uświadamiałam sobie, że minął już dłuższy czas, od kiedy jest nieprzytomny. Cały miesiąc! Już miesiąc nie widziałam jego uśmiechu, już miesiąc nie słyszałam jego głosu, nie widziałam jego pięknych oczu! Z każdym kolejnym dniem budziłam się z przerażeniem, że nie wyjdzie ze śpiączki. I to wszystko przeze mnie!


1 komentarz:

  1. Ta część mnie rozpierdoliła.Poprostu nawet pisząc ten komętarz łzy lecą mi po policzkach...Poprostu...Niedopisania

    OdpowiedzUsuń