Skylar
Weszłyśmy do sali. Pierwsza była matematyka, którą miałam z
Lexie. Dzięki Bogu. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym musiała usiedzieć całe
czterdzieści pięć minut w towarzystwie cyferek. Nigdy nie znosiłam matematyki.
Ogólnie było mało przedmiotów, które naprawdę lubiłam. Na większości, w tym na
matematyce, gdy miałam coś obliczyć, zaczynałam świrować i śmiać się z
wszystkiego.
Usiadłam w przed
ostatniej ławce.
-Wyjmijcie zeszyty.
Dziś zajmiemy się powtórką twierdzenia Pitagorasa, które jak mniemam wszyscy
znacie. – powiedziała nauczycielka.
-Znamy? – szepnęłam
do Lexie, na co blondynka cicho się zaśmiała.
-Zaczniemy od
łatwych zadań tekstowych. Mary przeczytaj na głos zadanie trzynaste ze strony
sto dziewiętnastej.
Dziewczyna siedząca ławkę przede mną wykonała posłusznie
polecenie. Ja natomiast myślami byłam gdzie indziej, byle tylko nie na matematyce.
Można powiedzieć, że moja obecność w tej klasie była czysto dekoracyjna.
-Skylar, do tablicy.
– na dźwięk swojego imienia, natychmiast się ocknęłam.
Rzuciłam Lexie
błagalne spojrzenie, wstałam i podeszłam do tablicy.
Przeanalizowałam czytany tekst w książce, którą zabrałam ze
sobą. Nic, kompletnie nic z tego nie rozumiałam.
Podrapałam się po
głowie.
-Czekamy. – warknęła
nauczycielka.
-No już. – mruknęłam
i zaczęłam coś bazgrać.
-Skylar, można
wiedzieć, co ty robisz?
-Rozwiązuje? – zapytałam
niepewnie.
-Dziecko, my nie
liczymy obwodu koła! Zmaż ten wzór. – rozkazała.
Pospiesznie wzięłam gąbkę i przejechałam nią po tablicy.
Odwróciłam się do nauczycielki.
-Czyli co teraz masz
zrobić? – zapytała.
Patrzyłam wyczekująco, bo właśnie w tym była rzecz. Nie
miałam najmniejszego pojęcia.
Pani White westchnęła głośno.
-Usiądź. –
powiedziała.
Ruszyłam w kierunku ławki i cupnęłam na krześle.
Po chwili zaczęłam
się cicho śmiać.
-Skylar, CO ty
robisz? – zapytała Lexie.
-Tak na mnie działa matematyka.
– mruknęłam i zaczęłam przepisywać zadanie, które nauczycielka rozwiązywała na
tablicy.
***
Gdy wreszcie zabrzmiał tak długo wyczekiwany przeze mnie
dzwonek, wyszłyśmy z sali i zaniosłyśmy torby pod dwunastkę.
-Przeżyłam matmę,
przeżyję dzisiaj wszystko. – mruknęłam, na co moja przyjaciółka zaczęła się
śmiać.
-Twoje hasło dnia? –
zapytała.
Pokiwałam głową.
Usiadłyśmy pod klasą.
Lexie oparła głowę o ścianę.
-Dopiero minęła pierwsza
lekcja, a ja chcę już wracać do domu. – powiedziała.
Przymknęłam na chwilę oczy.
-Wstawajcie z tej
podłogi. – usłyszałam srogi głos nauczyciela fizyki.
Podniosłyśmy się i ruszyłyśmy długim korytarzem.
Nagle ktoś, a raczej
kilka ktosiów zaszło nam drogę.
-Cześć. – przywitał
się Louis.
-Hej. – uśmiechnęłam
się.
-Z racji tego, że
zostałem przegłosowany, to ja muszę was przeprosić za nasze wczorajsze
zachowanie. Nie pamiętam dokładnie co mówiliśmy albo robiliśmy, ale na pewno
było to głupie. Zawsze tak jest. – wyszczerzył się.
Cała piątka patrzyła na mnie przepraszająco.
-Przecież nie
musicie mnie przepraszać. To wy zrobiliście to, co zrobiliście i jeżeli by was
dzisiaj przyłapano pijanych, to wy, a nie ja ponosilibyście konsekwencje.
Chłopcy pokiwali głowami. Żeby przerwać ciszę, zapytałam
Harry’ego:
-Jak tam po
wczorajszym upadku?
Szatyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Upadku?
-Leżałeś jak długi
na asfalcie a Louis rzucił ci się z pomocą… - nie dokończyłam, bo przerwał mi
Lou.
-Widzisz? Widzisz?
Mówiłem, że kiedyś to ja ci pomogę? – zapytał Stylesa.
-Ehm… ale ty też się
przewróciłeś. – wymamrotałam do chłopaka, na co Harry zaczął się śmiać.
Lexie
Poczułam jak ktoś ciągnie mnie od tyłu za rękaw. Odwróciłam
się i zobaczyłam Zayna.
-Możemy pogadać? – zapytał.
Serce mi przyspieszyło. Spokojnie Lexie. To tylko rozmowa.
Oddychaj. ODDYCHAJ!
-Jasne. –
wymamrotałam.
Odeszliśmy na bok.
-Być może przez
ostatnie tygodnie, nie byłem zbyt miły dla ciebie… i dla nikogo. Chciałem cię
za to przeprosić. Nie powinienem się tak zachowywać, bo to przecież nie twoja
wina, że tutaj uczę.
Pokiwałam głową.
-Czyli sęk w tym?
Nie chciałbyś tu być? – zapytałam.
-Nie… to znaczy…
szkoła jest spoko, ale… chyba niezbyt dobrze sprawdzam się w roli nauczyciela.
– uśmiechnął się, na co moje serce zaczęło bić szybciej.
-Nie jesteś wcale
taki najgorszy. – powiedziałam.
-Serio tak uważasz?
-Jasne. Masz
określone zasady i chcesz by były one przestrzegane. To naturalne. – odparłam.
Chłopak po raz kolejny się uśmiechnął. Jeżeli zaraz nie
przestanie, to moje serce wysiądzie! Czy on musi być taki seksowny?!
-Czyli nie gniewasz
się, że byłam dla ciebie taki nie miły? – dopytywał.
-Nie. – oznajmiłam z
uśmiechem.
Skylar
Po chwili chłopaki odeszli. Został tylko Niall.
-Wczoraj było aż tak
źle? – zapytał.
-Nie… - zastanowiłam
się przez chwilkę. – No dobra było. – przyznałam, na co blondyn się uśmiechnął.
-Nie wiem, co nam
odbiło… To pewnie przez Harry’ego. Gdybyśmy nie byli tak znudzeni tymi kotami,
to Louis nie wyskoczył by z czymś innym. – powiedział i przez chwilę mi się
przypatrywał.
-Co? Mam coś na
nosie? – zapytałam podejrzliwie.
-Nie masz… Po
prostu… wiesz, napisałem ostatnio piosenkę i nie wiem czy jest dość dobra, żeby
pokazać ją reszcie. Mogłabyś powiedzieć, co o niej sądzisz?
-Jasne. –
uśmiechnęłam się.
Chłopak wyjął zeszyt,
otworzył na odpowiedniej stronie i podał mi go.
Przeczytałam tytuł.
-She’s The One?
Niall pokiwał głową.
Zaczęłam czytać.
-Jest świetna!
Chłopak wyglądał jakby te słowa wypowiedziane z moich ust,
znaczyły wszystko.
-Dzięki.
Zadzwonił dzwonek.
-No, ja chyba już
muszę iść. – powiedział. – do zobaczenia na naszej lekcji. – uśmiechnął się.
Nie mogłam się już
doczekać.
OMG...Musze szybciej czytać bo ciekawość to mnie zżera :D
OdpowiedzUsuń