piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 17


 Kolejne dnie mijały na wspólnie spędzanym czasie z chłopakami i Lexie. Jednak najwięcej poświęcałam go Niallowi. Często gdzieś razem wychodziliśmy i rozmawialiśmy, by lepiej się poznać. Zwykle mówiliśmy o jakis błahych rzeczach, jednak nieraz rozmowa schodziła na  poważne tematy jak to, co chcemy robić w przyszłości…
Minął kolejny miesiąc. Nastał grudzień. Z dnia na dzień przybywało coraz więcej śniegu. Nie zdziwiłabym się, gdybym już niedługo musiała chodzić z łopatą do szkoły. Były też jednak pozytywy. Nic tak nie poprawiało człowiekowi humoru, jak przypieprzyć kulą śniegu Louisowi. Taa, pomińmy to, że potem zwykle leżało się głęboko w śniegu, bo pan Marchewka tak się właśnie odgrywał.
 Weszłam do sali od gitary, ponieważ w poniedziałki właśnie taka była nasza pierwsza lekcja. Oczywiście cieszyłam się jak głupia, bo gitarę prowadził mój chłopak (jak to fajnie brzmi!).
 Ruszyłam do „swojej” ławki. Na razie nie było nikogo, ale klasa była otwarta, żeby można było zostawić swoje instrumenty.
 Usiadłam na krześle, wyjęłam gitarę z futerału i zaczęłam brzdąkać bliżej nieokreśloną melodię. Tak bardzo skupiłam się na tym, co robię, że nawet nie zauważyłam, kiedy do sali wszedł ktoś jeszcze. Zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy ten ktoś podszedł do mnie i mnie pocałował.
  -Hej, Sky. – powiedział Niall.
Wziął krzesło i usiadł naprzeciwko mnie.
 Uśmiechnęłam się do niego.
  -Co brzdąkasz? – zapytał.
  -Sama nie wiem.. Przypomina mi to trochę pomieszanie wszystkiego, czego dotychczas się uczyliśmy. – odparłam.
  -Czyli robisz miksa? – zaśmiał się chłopak.
  -Zdecydowanie.
Blondyn przez chwilę przyglądał mi się, po czym chwycił swoją gitarę i zaczął ją dostrajać.
  -Musiałbym w końcu kupić nową. – mruknął. – jednak sentyment nie pozwala mi tego zrobić. To pamiątka po moim zmarłym dziadku.
 Spojrzałam na niego.
  -Dostałeś ją od niego? – zapytałam.
Pokręcił przecząco głową.
  -Mój tata… jednak wcale jej nie używał, więc oddał ją mi. Z początku jakoś mnie do tego nie ciągnęło, ale kiedy usłyszałem, jak gra mój dziadek, powiedziałem sobie, że też tak chcę. I próbowałem. Teraz jestem dość dobry…
  -No jasne, że tak! Jesteś niesamowity. – powiedziałam.
 Uśmiechnął się.
  -W takim razie musiałabyś usłyszeć jak grał mój dziadek. Nikt, kogo znam nie dorównywał mu talentem. – odparł.
 Uśmiechnęłam się do niego.
  -Myślę, że byłby z ciebie dumny.
  -Może. – mruknął i zaczął ponownie stroić gitarę tym razem z większą ostrożnością.
                                                                 ***
Lekcja minęła dość szybko. Być może dlatego, że był to mój ulubiony przedmiot.
 Gdy wyszłam z klasy podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Gdy na nią spojrzałam, zorientowałam się, że jest to Nicole, najpopularniejsza dziewczyna w szkole.
  -Wiem co kombinujesz. – syknęła na tyle cicho bym tylko ja to usłyszała – jeżeli sądzisz, że przymilając się do Nialla, zyskasz lepsze stopnie, to się grubo mylisz.
  -O co ci chodzi? – zapytałam, ale dziewczyny już tu nie było.
Przez chwilę wpatrywałam się w jakiś niewidzialny punkt nad głowami innych uczniów. Co, jeśli właśnie wszyscy tak to widzą? Że spędzam czas z Niallem tylko dlatego, żeby dostać dobre oceny? A co jeśli dowiedzą się o tym, że jesteśmy razem? Te wszystkie pytania błądziły w mojej głowie.
 Westchnęłam i ruszyłam pod salę od historii.
                                                            ***
Weszłam do domu. Dzięki Bogu lekcje dziś nie trwały zbyt długo. Inaczej nie wytrzymałabym w tej szkole! I to wszystko przez nauczycieli! No bo kto normalny robi nam niezapowiedziany sprawdzian powtórkowy z dwóch klas? No kto?! Ja się pytam! Jeżeli dożyję do kolejnych urodzin to będzie cud!
 Ruszyłam na górę. Gdy znalazłam się w moim pokoju, odłożyłam plecak na stałe miejsce.
 I usiadłam na łóżku. Mój wzrok odruchowo padł na zdjęcie moje i Jonathana. Wstałam, podeszłam do ramki i chwyciłam ją do ręki. Tak bardzo chciałam cofnąć czas, żeby tylko więcej czasu spędzić z moim młodszym braciszkiem. Gdybym tylko wiedziała, co wydarzy się potem, nie wściekałabym się na niego za takie drobnostki jak to, że nie wychodząc z mojego pokoju, nie zamknął za sobą drzwi. Byłabym inna…
 Westchnęłam i odłożyłam ramkę na komódkę.
Dźwięk smsa przedarł się przez ciszę panującą w moim pokoju. Wzięłam komórkę do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Niall. Kliknęłam podgląd i cała treść ukazała się moim oczom.
                                               
                     Co powiesz na łyżwy? Za pół godziny podjechałbym pod twój dom ;)

Odpisałam tylko krótkie „jasne ;)”.
                                                          ***
Gdy tylko samochód pojawił się pod moim domem, wyszłam z mieszkania i pobiegłam do auta (oczywiście nie obyło się bez gleby w śniegu).
  -Hey. – przywitał się chłopak.
  -Cześć. – uśmiechnęłam się i pocałowałam blondyna w usta.
  Irlandczyk już po chwili ruszył.
                                                            ***
Gdy tylko wypożyczyliśmy łyżwy od razu udaliśmy się na lód. Z początku cały czas traciłam równowagę, ale już po chwili jeździłam bez żadnego zawahania, podobnie jak i Niall.
Po chwili rozmowy temat naszedł na przyszłego męża mojej rodzicielki
  -Masakra jakaś. Mama chcę, żebyśmy święta spędziły u Roberta. Fakt, zaakceptowałam gościa, ale nie żeby od razu zajmował przy stole miejsce mojego taty. – mruknęłam ze smutkiem.
 Niall przez chwilę się nie odzywał.
  -To może ty i Lexie wpadniecie na święta do nas? Mamy dużo miejsca, wszyscy się pomieszczą. – zaproponował.
 Zatrzymałam się gwałtowanie.
  -Mówisz na serio? – zapytałam.
  -Jak najbardziej. – wyszczerzył się.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.
  -Dziękuję. – powiedziałam. – Jeżeli Lexie się zgodzi, to będziemy.
  -Dlaczego miałaby się nie zgodzić? No wiesz, Zayn tam będzie. – zaśmiał się.
  -No w sumie. – przyznałam z uśmiechem i jeszcze raz przytuliłam chłopaka.
Pojeździliśmy jeszcze trochę, po czym Niall zaproponował, żebyśmy poszli na gorącą czekoladę. Byłam jak najbardziej za, bo pod koniec robiło mi się już strasznie zimno.
 Oddaliśmy łyżwy i wtuleni w siebie, ruszyliśmy przed siebie.
                                                              ***
Usiadłam na łóżku i wyjęłam album fotograficzny, który niedawno zakupiłam. Miały się w nim znajdować zdjęcia moje, Lexie i chłopaków, żeby miała co wspominać, gdy tylko najdzie mnie taka ochota.
 Wyjęłam z koperty wywołane dzisiaj zdjęcia. Zaczęłam je przeglądać. Na jednym z nich był Lou leżący w śniegu, na kolejnym ja i Lexie podczas tak zwanej głupawki. Kolejne przedstawiało mnie i Nialla, wtulonych w siebie.
  Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam wkładać fotografie do albumu.

1 komentarz: