piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 16


-Jasne, wchodźcie! – krzyknęłam.
Każdy z nich po kolei zaczął mi składać życzenia, a następnie wszyscy wgramolili się do środka.
 Lexie zmierzyła mnie wzrokiem.
  -Pomimo, że to nie impreza urodzinowa MTV, to przecież nie możesz świętować w dresach! – zgoniła mnie. – Marsz mi na górę!
Uśmiechnęłam się do niej. Moja przyjaciółka przywiązywała strasznie dużą uwagę do ciuchów. Gdy jakiś kolory chodź odrobinkę do siebie nie pasowały, przebierała się po raz kolejny, byle tylko wszystko wyszło perfekcyjnie.
Podreptałam do swojego pokoju, a Lexie ruszyła za mną. Gdy znalazłyśmy się w moim pokoju, usiadłam na łóżku/
  -I co zaskoczona? – zapytała z bananem na twarzy.
  -I to jak. – westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej.
  -No, pokaż co tam masz. – powiedziała blondynka i podeszła do mojej szafy.
Zaczęła przerzucać kolejne ciuchy. Nie zdziwiłabym się, gdyby teraz wszystko wyglądało jak po przejściu tornada.
 W końcu wyjęła jakieś czarne rurki i fioletową bluzkę. Rzuciła nimi we mnie.
  -Przebieraj się. – poleciła.
Gdy tylko wykonałam zadanie, Lexie wzięła się za moje włosy. Nie kombinowała za bardzo. Wyprostowała mi je tylko i pozwoliła, by swobodnie opadały na ramiona.
 Dziewczyna cofnęła się, by zobaczyć efekt swojej pracy.
  -O wiele lepiej! – wyszczerzyła się. – A zajęło mi to tylko dwadzieścia minut. – pochwaliła się.
 Zaczęłam się śmiać.
  -Schodźmy już na dół. – powiedziałam. – nie chcę zastać porozbijanych wazonów.
Zeszłyśmy do salonu.
 Gdy chłopaki mnie zauważyli, Harry wydarł się na cały regulator:
  -No nieźle Sky!
Poczułam, ze na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
  -Dziękuję. – mruknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam.
  -Pizza już w drodze. – powiedział Zayn i wyszczerzył zęby do Lexie. Dziewczyna odwzajemniła ten gest. – Najlepszą osiemnastkę czas zacząć
  -Jesteście niemożliwi. – powiedziałam.
  -Niemożliwie fajni, chciałaś powiedzieć? – zapytał Louis.
  -No jasne, że tak! – krzyknęłam.
       
                                                   ***
Kolejne pół godziny upłynęło nam w oczekiwaniu na pizzę. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu i gróźb Harrego, że jeżeli Louis nie zostawi jego włosów, to pozbędzie się wszystkich marchewek w domu. Taaa… Tomlinson chyba wziął sobie to do serca, bo później już siedział spokojnie.
 Gdy pizza dojechała, wszyscy usiedliśmy na dywanie, położyliśmy karton na ziemi i zaczęliśmy jeść. Kiedy tylko z kartonu zniknął ostatni kawałek, Liam zaproponował, żeby zrobić pojedynek na taniec. Jako pierwsi zgłosili się Zayn i Niall.
 Louis, jako komentator, stanął na środku pokoju z pilotem w ręku, służącym jako mikrofon.
  -Panie, panowie i Harry! – wydarł się Tomlinson. – Już dzisiejszej nocy, odbędzie się największy w tym kraju pojedynek taneczny! Uwaga, uwaga! W prawym narożniku ważący… a tam, pomińmy to! Jako pierwszy, Zayn Malik! – krzyknął Louie i usunął się ze „sceny”.
Mulat wyszedł na środek i zaczął tańczyć, na co Lexie zaczęła mu kibicować.
 Gdy skończył, na środku ponownie pojawił się Louis.
  -To było dobre, Zayn! – krzyknął, a brunet wyszczerzył się. – Jednak nie spocznij na laurach, bo już za chwilę czeka nas występ taneczny Nialla!
 Louis ponownie zajął miejsce na kanapie koło Hazzy.
Wywołany blondyn stał przez chwilę w bezruchu, ale już po sekundzie zaczął tańczyć taniec irlandzki. Gdy skończył, ukłonił się i zaczął się śmiać.
  -No, no to też było coś! – Tomlinson wstał i podszedł do mnie i Lexie. -A jak ocenia te występy jury? – zapytał.
Ja i moja przyjaciółka spojrzałyśmy na siebie.
  -Remis! Jesteśmy sędziami bezstronnymi. – powiedziałam z powagą, ale już po chwili zaczęłam się śmiać.
Lou przewrócił oczami.
  -Na drugi rok zmieniamy skład! – zagroził nam pilotem. – No dobra. Ktoś jeszcze chętny?
Hazza zaczął się wyrywać.
  -Harold, uprzedzając twoje pytanie, nie, nie można zrobić pokazu striptizu! – powiedział Tomlinson.
Stylesowi zrzedła mina.
 Wszyscy wybuchneli śmiechem.

Lexie
Wyszłam na balkon, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Było chłodno, ale nie na tyle, bym zmarzła.
 Nagle za sobą usłyszałam otwierające się drzwi. Nawet nie spojrzałam kto to. Domyślałam się.
  -Jak tam? – zapytał Zayn z uśmiechem.
  -Jeżeli Louis nadal próbuje wyprostować włosy Harremu, to ja tam nie wracam. – zastrzegłam a brunet się zaśmiał.
Panowała cisza. Nie była jednak ona niezręczna. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w gwiazdy, które jaśniały na niebie.
  -Od dawna próbuję się przemóc by coś ci powiedzieć. Zawsze odkładałem to z dnia na dzień – zaczął chłopak, a moje serce przyspieszyło.
 Nie odzywałam się. Czekałam na to, co powie dalej.
  -Znam cię już od jakiegoś czasu i… - zawahał się. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam, by go zachęcić. – z początku wmawiałem sobie, że lepiej nie, ale…
  -Ale co? – dopytywałam.
  -Lexie, poczułem do ciebie coś więcej. Nie chcę być tylko twoim przyjacielem. – wyszeptał. – Podobasz mi się i to cholernie.
Te kilkanaście słów sprawiło, że w brzuchu poczułam motyle. Czułam się taka szczęśliwa, bo już od dawna miałam nadzieję, że mi to powie.
 Nie czekając zbyt długo, wpiłam się w jego usta.

Skylar
Rozejrzałam się wokoło. Nigdzie nie widziałam Lexie i Zayna. Dałabym sobie rękę uciąć, że jeszcze przed chwilą tu byli, a tera zapadli się pod ziemię?
 Jak na zawołanie koło mnie pojawiła się blondynka wraz z brunetem. Ich ręce były splecione. Uniosłam jedną brew.
  -Czyli wy…? – zapytałam z uśmiechem.
Blondynka już chciałam odpowiedzieć, ale Zayn ją uprzedził.
  -Tak. – odparł i pocałował moją przyjaciółkę.
Uśmiechnęłam się, i odeszłam by zostawić ich samych.
                                    ***
  -Czas na prezenty! – wydarł się Louis.
  -Nie musieliście… - zaczęłam.
  -Ale chcieliśmy. – powiedział Liam z uśmiechem.
Jako pierwszy podszedł do mnie Louie i wręczył mi starannie zapakowane „coś”.
 Szybko rozerwałam papier dekoracyjny i moim oczom ukazała się biała koszulka z czarnym napisem „Jem marchewki codziennie!”. Zaczęłam się śmiać.
  -Dzięki Louis. – powiedziałam z uśmiechem.
Następnie podeszła do mnie Lexie i wręczyła mi srebrną bransoletkę z zawieszkami takimi jak: nutka, liczba siedem, wieża Eiffla i koniczynka.
  -Na szczęście. – odparła dziewczyna, gdy zobaczyła, że przyglądam się ostatniej zawieszce.
  -Jest śliczna. Dziękuję. – uściskałam przyjaciółkę, a ta zapięła mi bransoletkę.
Kolejny był Liam. Wręczył mi niewielką paczuszkę. Otworzyłam ją. W środku znajdował się kubek z napisem „I <3 Liam”.
  -Kreatywne. – stwierdziłam z uśmiechem. – Dziękuję.
  -I love NY jest już przeżytkiem! – wyszczerzył się.
  -No jasne, że tak!
Następnie podszedł do mnie Zayn i Harry, trzymając w ręku dość dużą torbę.
  -Czy jeżeli to otworzę, wszyscy nie wylecimy w powietrze, ani nie zostaniemy poszkodowani psychiczne? – zapytałam, żeby się upewnić.
  -Nie. – wyszczerzyli się.
 Przyjrzałam im się z uwagą, po czym zaczęłam grzebać w torbie.
 To co wyjęłam, sprawiło, że mnie zamurowało.
 Prezentem od dwójki przyjaciół była czerwona bielizna a do tego szpilki w tym samym kolorze.
  -Żartujecie sobie ze mnie? Ja i szpilki? Ja nawet na płaskich się ciągle wywracam! – powiedziałam.
Chłopaki zaczęli się śmiać.
  -No co? Taka prawda! – odparłam, a po chwili dodałam. – Dziękuję. – wyszczerzyłam się i odłożyłam torbę na stole.
Po chwili obok mnie pojawił się Niall, chwycił mnie za rękę i pociągnął do ogrodu. Gdy usiedliśmy na ławce, którą oświetlała jedynie zapalona obok lampa ogrodowa, w rękach blondyna nagle pojawiła się gitara.
 Chłopak zaczął grać, a już po chwili także śpiewać. Piosenka była cudowna. Słowa, które wypowiadał płynęły jakby prosto z jego serca.
 Po chwili uderzył ostatni raz w struny.
  -To było She’s The One. Piosenka, którą napisałem specjalnie dla ciebie. Wszystkiego najlepszego. – szepnął.
  -Dziękuję. – odparłam.
Chłopak przyglądał mi się przez chwilę.
  -Na tej nocy filmowej u nas, nie powiedziałem ci tego, co chciałem. – mruknął.
Moje serce zaczęło bić mocniej. Ale nie z radości, lecz ze strachu. Przypomniało mi się jak w moim śnie zaczął tak samo.
  -Tak? – zapytałam.
  -Jesteś wyjątkowa, Sky. Wiedziałem to odkąd cię poznałem. I… zakochałem się w tobie. – powiedział cicho lecz pewnie. – Pamiętam to, co mówiłaś do mnie, jak byłem w szpitalu... Czy to nadal jest aktualne? – zapytał.
Przyglądałam mu się przez chwilę, po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
  -Jasne, że tak. – szepnęłam.
Chłopak zbliżył swoje usta do moich i musnął je delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek. Już nie raz całowałam się z chłopakiem, ale teraz to było coś wyjątkowego. Coś magicznego. Oboje o tym wiedzieliśmy.

1 komentarz:

  1. *O* alesz...Popros żygam tęczą!!!!!!!Sky i Niall nareszcie razem!!!!!!!!!!jupi!!!!!

    OdpowiedzUsuń