piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 2


Lexie
Siedziałam na jednym ze szkolnych parapetów. Skylar stała obok opierając się o ścianę.
-Muszę wywrzeć na nim dobre wrażenie – powiedziałam hardo, a moja przyjaciółka tylko się zaśmiała.
Zrobiłam urażoną minkę. Nagle rozległ się dzwonek, zeskoczyłam z parapetu z głośnym „puk”, kiedy moje obcasy uderzyły o posadzkę. Zarzuciłam na ramię torbę, Sky obdarzyła mnie kopniakiem na szczęście i ruszyłam przed siebie, żeby zdążyć na lekcję. Szłam w miarę szybko, a do sali gimnastycznej nie miałam daleko. Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękaw. Spojrzałam przez ramię, stał za mną Andrew, jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Zaczął błagać mnie, żebym pomogła mu z francuskim. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale uczepił się jak rzep psiego ogona.
-Nie widzisz, że się spieszę – warknęłam.
Zerknęłam na zegarek znajdujący się na moim przegubie. Byłam spóźniona pięć minut! Puściłam się biegiem w kierunku sali gimnastycznej. Wparowałam do środka zziajana, na dodatek trzaskając drzwiami. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli na mnie karcąco.
-Spóźniłaś się – usłyszałam niski głos.
Spojrzałam na chłopaka, który prowadził zajęcia. Był naprawdę przystojny. Wysoki o ciemnej karnacji i czarnej czuprynie.
-Przepraszam – wydukałam oniemiała przez jego urodę.
Chłopak westchnął i machnął ręką, na znak, że mam usiąść na podłodze, obok pozostałych. Podeszłam bliżej i cupnęłam.
-Wracając do tematu – oznajmił chłopak – Ja nazywam się Zayn Malik, możecie mówić mi po imieniu. Uwierzcie, ale wcale nie marzyłem, żeby uczyć tańca w liceum – rozejrzał się wokół. – Każdego z was obowiązuje strój do tańca i buty na płaskiej podeszwie – spojrzał na mnie unosząc zabawnie brew, a ja poczułam, że się rumienię.
Był to pierwszy mężczyzna, który doczepił się moich butów. Poczułam się lekko urażona, to było w końcu tylko dziesięć centymetrów!
-Jeśli chodzi o ciąg dalszy, jeśli na tej sali jest ktoś, kto nie lubi gimnastyki, lub nie umie zrobić choćby przewrotu w tył to te zajęcia nie są dla niego. Nie chcę was zniechęcać, ale naprawdę jak mam słuchać narzekań to lepiej przenieście się do klasy z aktorstwem, gdyż nie mam cierpliwości na coś takiego.
Usłyszałam jakieś szelesty i dwójka dziewczyn z pierwszego roku wyszła z sali. Zayn westchnął głośno. Co jest trudnego w gimnastyce? Nigdy nie miałam z nią problemów.
-Chcecie już dzisiaj zacząć ćwiczyć? – zapytał, a cała grupa prócz mnie wydała głośny okrzyk zachwytu.
Spojrzałam na Zayna błagalnie.
-Coś nie tak… - wymamrotał.
-Lexie – odparłam mimo woli – Mam niewielki problem, myślałam, że dzisiaj będzie lekcja zapoznawcza i, że nie będzie potrzebny stój do tańca. – Wydukałam szykując się na wrzask.
Zayn po raz kolejny westchnął głośno i kazał wszystkim pójść się przebrać, a mnie przywołał do siebie gestem. Co ja piesek jestem? Może i był przystojny, dobra przepraszam, zabójczo przystojny, ale to nie oznacza, że może mi rozkazywać. Chociaż w sumie,  w końcu jest „nauczycielem”. Podeszłam do niego.
-Jak chcesz mogę ci pożyczyć strój do tańca. Mam u siebie w torbie jeszcze jedną koszulkę i spodenki. –powiedział.
-A buty? – zapytałam.
-Możesz ćwiczyć na boso. Dzisiaj i tak nie będziemy zbyt wiele tańczyć. Pokaże wam kroki, które wkrótce mogą się nam przydać. Trochę pobiegacie… Chyba, że mam ci pożyczyć skarpetki, mam w torbie chyba parę.
Poczułam, że się rumienię. ZNOWU! No nie ten facet na mnie źle działał, przecież ja się nigdy nie rumienię! A przy okazji czy ja usłyszałam „pobiegacie”? O nie, nie, nie. Niech nie liczy na to, że będę biegać w kółko. Udałam, że się zastanawiam.
-Wiesz co, ja chyba jednak sobie posiedzę – uśmiechnęłam się do niego słodko i podreptałam do ławki dla nie ćwiczących.
Zdjęłam buty, bo nie czułam stóp. W końcu dawno nie chodziłam na obcasach, ale czego się nie robi dla tak przystojnego nauczyciela tańca? Nagle usiadł obok mnie, przymknął powieki, przyglądałam mu się z ciekawością. Nagle otworzył oczy i spojrzał na mnie. -Proszę, nie patrz tak, bo to mnie rozprasza.
Poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca, a ja znowu zrobiłam się czerwona. NIECH TO SZLAG! Spuściłam wzrok zawstydzona. Do moich uszu dobiegł cichy śmiech Zayna.

Skylar
Weszłam do klasy. Wszędzie na ścianach wisiały nutki wycięte z papieru. Sala była dość duża i miała dobrą akustykę. Słychać było mój każdy krok. Nie było w niej nikogo, oprócz pewnego blondyna siedzącego w kącie z gitarą w ręku i coś brzdąkającego.
  -Hej. – przywitałam się.
Chłopak uniósł głowę, spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
  -Cześć. – odpowiedział.
  -Nie ma jeszcze nikogo? – zapytałam.
  -Nie. Tylko ty no i ja. Ale jeszcze pięć minut, więc na pewno ktoś dojdzie. – odparł. – Siadaj, nie będziesz chyba tak stała.
Podeszłam do niego i cupnęłam na krześle obok.
  -Ciekawe, jaki będzie nauczyciel. – powiedziałam, żeby wypełnić panującą ciszę.
  -Słyszałem, że miły. – odpowiedział. – ale nic nie wiadomo. – uśmiechnął się.
Odwzajemniłam ten gest.
Powoli uczniowie zaczynali się schodzić. Nie był jeszcze tylko nauczyciela.
Nagle blondyn obok mnie wstał i ruszył w kierunku biurka. Oparł o nie swoją gitarę.
  -Witam was wszystkich w pierwszym dniu szkoły. Jestem Niall Horan i będę was uczył.
Że co?! Myślałam, że jest uczniem! Rozmawiałam z nim jak ze swoim rówieśnikiem, którym poniekąd był, ale i tak czułam się jakoś… dziwnie.
Niall wziął krzesło, usiadł na nie, chwycił gitarę i ułożył odpowiednio palce.
  -Weźcie swoje gitary. – polecił. – to najprostszy z chwytów. Nazywa się E-dur. Palec wskazujący połóżcie o tutaj. – pokazał. – a ten trochę niżej, a potem następny jeszcze niżej. – zademonstrował kolejno.
Szybko wykonałam chwyt. Znałam go już od dawna. Był tym, którego uczyłam Jonathana…
Rozejrzałam się wokoło. Niektórzy męczyli się jeszcze przez chwilę, ale w końcu wszystkim się udało.
  -Okej, a teraz uderzcie w struny. – powiedział Niall.
W sali zabrzmiało od głosu kilkunastu gitar.




1 komentarz: